Dawno nie czytałem tak fascynującej i wymagającej skupienia książki. Alex pożyczyła mi ją jakiś czas temu i tak jak się spodziewałem bardzo mnie wciągnęła. Mówię tu o pozycji pod tytułem „Władcy chaosu. Krwawe powstanie satanistycznego metalowego podziemia” autorstwa Michaela Moynihana i Didrika Soderlind. Tytuł teoretycznie mówi wszystko, praktycznie w dziele tym można przeczytać znacznie więcej niż historię kilku dyżurnych satanistów Norwegii.
Ta licząca ponad czterysta stron księga jest pełna przedruków, zdjęć, ulotek, reprodukcji okładek płyt a nawet zdjęć z dzieciństwa wokalisty Burzum, „antybohatera” Norwegii, Varga Vikernesa. Połowa dzieła skupia się na jego postaci, popełnionych przez niego przestępstw (podpaleń kościołów i morderstwa jednego z członków legendarnego Mayhem – Euronymousa).
W pozostałych rozdziałach możemy przeczytać o genezie satanizmu w Norwegii i rozprzestrzenianiu się go po Europie (na przykład Niemczech, i tu kolejny przykład wykolejeńców, tym razem sprawa Hendrika Mobusa z Absurd). Opisuje rozwój satanistycznych nurtów muzycznych w USA na przykładzie Deicide a także aktów terroru przeprowadzanych przez… Władców Chaosu, grupkę nieletnich, acz bardzo zapalczywie działających chłopaczków. W książce pojawia się nawet krótki fragment poświęcony Graveland dowodzonym przez Roba Darkena.
Fascynująca jest ewolucja poglądów blackmetalowych piewców Rogatego. Od prymitywnego, archaicznego satanizmu poprzez odynizm (kult Odyna, Wotana i innych prechrześcijańskich bóstw),aż do bezkompromisowego nazizmu. Na przykładzie Varga Vikernesa widać jak szybko „tracą na wartości” ideały przez niego wyznawane, jak zaczyna mu brakować nowych elementów w budowaniu swojego ekstremalnego wizerunku.
Ale nie tylko dla Varga jest tutaj miejsce. W poważnym tonie wypowiada się Ihsahn z Emperor o swojej wyrafinowanej i szlachetnej odmianie satanizmu (bliskiej ideom Antona LaVeya założyciela Kościoła Szatana i autora „Biblii Szatana”), są też wypowiedzi muzyków między innymi Ulver, Dimmu Borgir (przy nich autorzy rozpracowują potencjał komercyjny black metalu i kampanie marketingowe nakręcane na fali jego popularności), Cradle Of Filth, Mayhem czy Darkthrone.
Sama muzyka nie gra tu pierwszych skrzypiec, w tej historii liczy się bardziej otoczka jej towarzysząca. Zdjęcia legendarnego sklepu Helvete, „grim and frostbitten” sesje zdjęciowe i rozdmuchiwanie black metalu przez media są o wiele ważniejsze.
Najbardziej wciągnęły mnie wątki sensacyjne. To jak dochodziło do podpaleń i mordów jest opowiedziane szczegółowo i przez głównych sprawców. Varg na zimno powiada o okolicznościach w jakich zginął Euronymous, podobnie Bard „Faust” Eithun traktuje o zabiciu homoseksualisty. Czyta się to wszystko jak najlepszy kryminał a biorąc pod uwagę to, że omawiane wydarzenia miały miejsce NAPRAWDĘ, ciarki przechodzą po plecach. Wstrząsające jest to czego dokonał Mobus z Absurd na swoim czternastoletnim „koledze”…
Nie tylko fani metalu powinni sięgnąć po „Władców chaosu”. Mimo że czasy „płonącego jak kościół” black metalu minęły, temat ten jest wciąż atrakcyjny i fascynujący. Jeśli chłoniecie książki o najróżniejszej tematyce a z metalem jesteście na bakier to i tak powinniście się zapoznać z tym wydawnictwem. Na koniec dawka siarczystego Burzum, kwintesencja tego co tkwiło w głowie Varga w „złotych czasach”. Dobrej nocy moi drodzy…