1. Hoc est corpus meum
2. Jaka jest Twoja cena?
3. Przeciwko Tobie
4. Zemsta
5. Imię moje Legion
6. Sic semper tyrannis
Ufff. Debiutanckie EP krakowskich brutali w końcu wylądowało „na moim biurku”. Muszę przyznać, że po przesłuchaniu dwóch premierowych nagrań, które Break Your Legs udostępnił na swoim profilu wgniotło mnie w fotel. Czułem, że to będzie cholernie dobry materiał w naszym rodzimym piekiełku. Dwa kawałki z wydawnictwa, które zwie się jakże wymownie „Jaka jest Twoja cena?” wgniotły mnie w fotel. Ciężar, przytłaczające blasty i polskie teksty. Skojarzenie z Frontside nasuwa się nieodparcie. W końcu mało jest kapel na naszym rynku, które potrafią porządnie dołożyć do pieca i jednocześnie zaśpiewać w ojczystym języku. Chociaż zaśpiewać to złe określenie. Wszak dominuje tutaj growl i innego rodzaju darcie japy.
Już otwierające całość intro powoduje, że robi się nieswojo. Klamra otwarta. Klimatyczny riff i potępieńcze szepty wokalisty potrafią przerazić. Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Po wstępie już zaczyna się jazda bez trzymanki. Od pierwszych dźwięków numeru tytułowego słychać, że nie będzie brania jeńców (To jest już koniec waszego świata. W jego obliczu zostaniesz sam. Dziś upadniesz na kolana. Zostań tam!). Jak widać teksty nie należą do najłatwiejszych w odbiorze. Nie będzie żadnych banalnych piosenek o miłości czy innych przyjaznych tematów. W kawałku Sic semper tyrannis pojawia się nawet wątek (para-)religijny. Takie liryki nie mogą być oczywiście podlane przyjaznymi dla ucha melodyjkami. Fani słodkich wstawek spod znaku metalcore mogą sobie podarować ten materiał. Chociaż w kawałku Przeciwko Tobie riffy są typowo zakorzenione w amerykańskiej szkole melodyjnego death metalu. Poza tym dominuje bezkompromisowy metal podany w współczesnej szacie brzmieniowej. Kawał dobrej roboty zrobili gitarzyści. Fakt, faktem część riffów (na szczęście ta mniejsza część) jest dość wtórna i powtarzalna, ale jeżeli chodzi o solówki to naprawdę szacun. Świetny feeling ! Zresztą nie ma sensu rozdrabniać się na poszczególne partie – najważniejsze, że chłopy się świetnie uzupełniają i tworzą spójną całość. Epkę zamyka monumentalny – bo ośmiominutowy -kawałek, który może stanowić podsumowanie tego, na co stać krakowskich brutali. Mamy tu i gniotące jaja riffy i siarczysty breakdown, ale też klimatyczne zwolnienie podrasowane piękną solówką. A całość numeru wieńczy riff z intra. Klamra zamknięta.
Epka jest bardzo przyzwoita i daje dobre prognozy co do przyszłości kapeli. Słychać, że mają pomysł na swoje numery i na to co chcą grać. Teraz tylko ruszać w trasę po Polsce bo materiał na pewno świetnie sprawdzi się na żywo. A później brać się do roboty i pracować nad długograjem./oli