Podsumowanie roku 2012 by OLI (The Best of 2012 by OLI)

601468_433011043411508_775200203_n Nie będę ukrywał, że sporządzenie rankingu najlepszych (w moim mniemaniu oczywiście), tegorocznych płyt nie było łatwym wyzwaniem.  Rok 2012 był po prostu średni pod względem wydanej muzyki. Pojawiło się znacznie mniej materiału niż chociażby w ubiegłym roku. Przede wszystkim  pojawiło się sporo płyt, które mnie zawiodły (albo po prostu mój gust stał się bardziej krytyczny).

I won’t lie that make the ranking of the best albums this year ( In my opinion, of course) were hard for me. 2012 was very average year in respect of released CDs. It appeared not that many albums than year ago. First of all, this year brought albums which disappointed me (or my musical taste became more critical).

Dużo znanych marek, po których każdy oczekiwał wybitnych, ponadczasowych albumów wydało tylko średnie materiały, przez co pozostał straszny niedosyt. Bo jednak skoro takie firmy jak Nile czy Parkway Drive serwują nam tak słaby/ przeciętny materiał to już jest coś nie tak.

Many known bands which everyone expected outstanding, timeless albums released merely average music which remained such a big insufficiency. If bands like like Nile or Parkway Drive show us so poor/average songs – there’s something worng.

Nie mogę mówić, że rok był tragiczny bo oczywiście znalazło się kilka perełek i fajnych longów z których mogę spokojnie sporządzić  moje top 10. W zestawieniu nie wspomniałem kilku nazw, które bardzo lubię i uważam, za mocne pozycje jednak niewiele zabrakło aby załapać się w dziesiątce (trzynastce) najlepszych. Bez wątpienia solidne albumy nagrali Sylosis, Cannibal Corpse, Stick To Your Guns, Architects, Whitechapel, Gojira, Cryptopsy and very,very more.

A teraz najlepsi !

I can’t say that 2012 was tragic – of course there are some diamonds in rough and some cool albums which I can write out my top 10. In my ranking I didn’t mention few bands I like very much, and I consider as very stong ones, nevertheless it run out a little to appear in the best ten (thirteen) albums of the year. With any doubt bands like Sylosis, Cannibal Corpse, Stick To Your Guns, Architects, Whitechapel, Gojira, Cryptopsy, etc. recorded a kind of solid music.

And I present you the best ones!

Czytaj dalej

DYING FETUS – Reign Supreme

1. Invert the Idols
2. Subjected to a Beating
3. Second Skin
4. From Womb to Waste
5. Dissidence
6. In the Trenches
7. Devout Atrocity
8. Revisionist Past
9. The Blood of Power

Wstęp do recenzji nowego longa od brutali z Dying Fetus? No bez jaj bo co ja mam niby tu napisać! Wszystko w temacie tego zespołu zostało już napisane/powiedziane. Jedyne co przychodzi mi na myśl to to podzięka dla tej grupy za wszystkie  lata wypełnione świetnymi krążkami, energicznymi występami na żywo i mocy, która jest nam dawana poprzez ich muzykę.

Nie ma co ukrywać, że każdy album od DF jest świetny. Niekiedy zdarzył się spadek formy (np. Stop At Nothing), ale nie można powiedzieć, że załoga prowadzona przez Johna Gallaghera nagrała kiedykolwiek słaby krążek.  Zawsze ultrabrutalni, zawsze wyśmienici technicznie, zawsze pełni pomysłów. Tak też jest w przypadku nowego krążka zatytułowanego Reign Supreme . Album może nie jest tak mistrzowski jak Destroy The Opposition (drugiej zajebistej takiej płyty już nie nagrają chyba),ale cały czas buja bańką na lewo i prawo.

Głównym zaskoczeniem jest wprowadzenie innowacji  aranżacyjnych (najlepszy przykład Revisionist Past)oraz mega melodyjnych solówek (chociaż nie mam tu na myśli melodii a la Feel, a bardziej mejdenowskie granie). Ortodoksy pewnie pomarudzą, ale kto by tym się przejmował. Oczywiście maniacy blastów i onanizowania gryfu zawiedzeni nie będą bo Panowie z DF cały czas pokazują jak idealnie masturbować gryf gitary. Cały czas są najlepsi w tym  fachu i już tak zostanie. Nie obyło się rzecz jasna bez klasycznych dla tego bandu slamminowych zwolnień. Czyli gary i gitary na plus. Czas na wokal.

Mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że nowy album pod względem wokaliz najlepszą rzeczą jaką stworzyli. Dwa przeplatane głosy potrafią zaskoczyć. Głębokie growle, świnki są cały czas mega brutalne, a wysokie rejestry (szkoda, że tak rzadko występujące) jeszcze bardziej opętańcze. Wokaliści świetnie się uzupełniają przez co ich twórczość nie jest monotonna jak w większości kapel, które grają tego rodzaju muzykę.

Fani kapeli pewnie album znają i chwalą. Mniejsza o nich. Natomiast jeżeli ktoś z Was uważa się za maniaka ekstremalnej muzyki, a nie słyszałeś nowego dziecka Dying Fetus koniecznie niech nadrobi zaległości. Fakin brutal,bijaaacz! /Oli