Prawie rok minął od ostatniej wizyty Decapitated w Bydgoszczy, tym razem nie mogło zabraknąć również i mnie, bo trzeba przyznać, że przy każdej lepszej okazji, gdy Ścięci grają w mojej okolicy to jadę na koncert tak szybko, że aż się za mną kurzy.
Zacznijmy od organizacji – na dworze ciepło nie było, z myślą, że koncert odbywa się w Bydgoskiej Estradzie nie ubrałem się ciepło – to był wielki minus, bo po wejściu do lokalu nie czułem żadnej różnicy w temperaturze. Jedziemy dalej, od czasu remontu Estrady byłem w lokalu może trzy razy i teraz koncerty w tym miejscu to straszna katorga. Prośba do właścicieli – zróbcie coś z tymi filarami do jasnej anieli, człowiek musi biegać w tą i z powrotem, aby zobaczyć zespół w całej okazałości – niestety, na próżno, bo jeden z filarów jest ulokowany tak, by zasłaniał najważniejszy element sceny.
Coś koło godziny 18 przybyłem pod Estradę i teraz nie wiem, czy to wina pogody, czy może mojego trochę zbyt wczesnego przybycia – przed klubem pustki, a w środku nie było lepiej. Wychodząc z szatni, koło sceny ukazał mi się wielkie zdjęcie Olassa (NoNe, Acid Drinkers), nie dziwota w sumie, gdyż koncert jest organizowany co roku ku jego pamięci. Czytaj dalej