„Ta cała makabreska jest grubymi nićmi szyta” – wywiad z DEAD INFECTION

Nie taki grind straszny jak go malują można by rzec po przeczytaniu zapisu rozmowy z legendarną w podziemiu formacją DEAD INFECTION. Cyjan okazał się pogodnym facetem, który w wolnych chwilach słucha Electric Light Orchestra, inspiracje w graniu czerpie od Micka Harrisa z Napalm Death. No i jak to w naszym kraju bywa okazało się, że grupa bardziej pożądana jest w takich krajach jak Argentyna, Chile czy Brazylii, ale cóż takie realia…

Witajcie! Możecie mi powiedzieć na początek ile to już lat tułacie się po podziemiu? Chyba nie przesadzę, jeśli nazwę Waszą grupę „legendą grindu”?

Witaj! Z tym tułaniem się to będzie już gdzieś tak z 23 lata. Możesz nazywać nas jak chcesz, ale to nie wpłynie na naszą mentalność i na to co robimy. Mam odpowiedzieć, że masz rację? Tak, jesteśmy legendą? Cóż za próżność by była. Ale z drugiej strony byłbym idiotą, gdybym nie przyznał, że jest to miłe co mówisz. Zatem dziękuję.

Czy zgodzicie się z opinią, że wasza twórczość ma w sobie elementy humorystyczne? Tytuły takich albumów jak „Corpses of The Universe” czy utworów jak „Attractive but Deformed” trącą bardzo czarnym, ale jednak humorem.

Elementy humorystyczne były zaplanowane od samego początku. Dead Infection nigdy nie miał być zespołem, który chce zmieniać świat i przekazywać w swoich tekstach głębsze ideologie. Dla nas muzyka zawsze była najważniejsza.

Na ile historie opisywane w tekstach wydarzyły się naprawdę, a na ile są fikcyjne? Lubicie poruszać w lirykach makabryczne wypadki czy morderstwa.

Wydaje mi się, że wszelkie historie przedstawione w naszych tekstach nigdy nie miały miejsca. Ta cała makabreska jest grubymi nićmi szyta i stanowi naszą fantazję od początku do końca. Wszelkie podobieństwo do osób lub sytuacji jest czysto przypadkowe.

Jak to w naszym kraju bywa u nas jesteście legendarni ale z popularnością się to nie pokrywa, za to takie kraje jak Meksyk chociażby przyjmują Was z otwartymi ramionami. Dlaczego tak jest?

Na to pytanie, niestety, nie znam odpowiedzi. Ale masz rację. Dostaję mnóstwo listów z kraju i zagranicy z miłymi opiniami odnośnie zespołu. Ale tak się składa, że jakieś 90% naszych koncertów odbywa się poza granicami naszego wspaniałego kraju. Nie twierdzę, że to jest złe i że narzekam… Ale tej sytuacji nie jestem w stanie wytłumaczyć. Gramy tam gdzie nas zapraszają.. a że zazwyczaj jest to gdzieś tam daleko na świecie, no cóż… Nie mam zwyczaju wpraszać się i upominać o czyjeś względy. Skoro nie chcą nas tutaj, gramy gdzie indziej i jest ok.

Czy festiwal „Extreme Obscene” jest rzeczywiście taki jak nazwa wskazuje? Dużo o nim słyszałem ale nie jeszcze nie miałem okazji być. No i rzecz jasna inaczej to wygląda z perspektywy zespołów tam grających.

„Extreme Obscene” jest rzeczywiście taki jak nazwa wskazuje. W każdym tego słowa znaczeniu. Zdecydowanie polecam odwiedzić kiedyś ten festiwal. I nie mówię tego tylko z punktu widzenia muzyka, ale i zwykłego fana. Ja od 10 lat zawsze tam jeżdżę. 3 razy mieliśmy przyjemność zagrać tam, a pozostałe razy to jeżdżę spotkać się ze znajomymi z całego świata i bawić się. Rzadka okazja, gdzie za raz można zobaczyć full znajomych zewsząd.

Jak nie słuchacie grindu czy ekstremalnego metalu to jaka muza Wam najbardziej odpowiada?

Zdziwisz się, ale akurat grindu najmniej teraz słucham. Może dlatego, że wystarczy mi hałasu na próbach i koncertach :-). Moim ulubionym zespołem jest ELECTRIC LIGHT ORCHESTRA. Lubię ogólnie muzykę pop z lat 80’tych. I słucham dużo muzyki filmowej z horrorów, S-F.

Napalm Death, Nasum czy Carcass? Która grupa najbardziej inspirująca Was i dlaczego? A może jakaś zupełnie inna kapela wywarła na Was największy wpływ?

Wszystkie kapele, które wymieniłeś bardzo szanuję. Ale jeśli chodzi o inspirację to chyba ta ostatnia. Jeśli chodzi o styl, brzmienie… Ale stary Napalm tez miał na mnie wpływ znaczący. Były perkusista Mick Harris zainspirował mnie do grania na bębnach w ten sposób jaki robię to do dziś. Zawsze pozostanie dla mnie wzorem. Może jest i tysiąc lepszych i szybszych bębniarzy na świecie, ale srać na to. Większość skupia się teraz na technice, a emocji i serca zero. Mam ich w dupie i te ich triggery.

Wiadomo, że z grania takiej muzyki utrzymać się ciężko. Co porabiacie na co dzień?

Zgadza się. Muzyka w naszym przypadku to jednak wciąż swego rodzaju hobby. Pracujemy wszyscy normalnie, ale na szczęście każdy z nas ma bardzo tolerancyjnych pracodawców. Jeśli chodzi o potrzebę wolnych dni na koncerty to nie ma z tym żadnego problemu.

Jakie plany na przyszłość? Od ostatniej płyty trochę krwi i flaków już upłynęło. Będzie Was można zobaczyć na koncertach w Polsce?

Zacznę od końca. Tak jak wspominałem, jeśli chodzi o koncerty w Polsce to zawsze chętnie zagramy… Ale skoro sytuacja wygląda jak wygląda zatem cóż. W październiku wyjeżdżamy na 5 tygodni do Ameryki Płd. (Peru, Chile, Argentyna, Brazylia). Na przyszły rok również jest już sporo egzotyki zaplanowanej. A jeśli chodzi o muzykę to kończymy pracę na nowymi utworami na split 7’EP z PARRICIDE i albumem jubileuszowym z okazji 23 lecia powstania kapeli. Przygotowujemy wybrane przez fanów utwory, które nagramy na nowo. Do płyty będzie dołączona także płyta DVD. Udało mi się znaleźć nasze koncerty z początku lat 90-tych, zatem będzie to rarytas dla fanów jak i dla samych nas. A po nowym roku praca nad nowym albumem…

Dzięki za wywiad ostanie słowa należą do Was

Dziękuję za wywiad i pozdrawiam radiosłuchaczy….Cyjan

Dodaj komentarz