Relacja z koncertu TESTAMENT, DEW- SCENTED, BLEED FROM WITHIN, Kraków, klub Studio 28.03.2013

Czym kierują się managerowie tras dobierając taki line up? Zasady są proste, bierze się modną kapelę metalcorową/deathcorową, do uznanej starej gwiazdy, aby ta napędziła troszkę młodszych fanów. Bleed from within świetnie sprawdzili się w tej roli. Spotkałem sporą (jak na cenę biletu) liczbę osób, które przyszły wyłącznie na nich. Jak sobie poradzili? Według mnie wyszli z trudnego zadania obronną ręką. Starzy wyjadacze, 40 letni thrasherzy potupywali noga, ktoś machnął głową, jeden koleś nawet ochoczo próbował tańczyć (to nic, że był totalnie najebany, liczą się chęci). Set lista zawierająca w połowie kawałki z nowej płyty (a jakże, w końcu miała premier tydzień temu), nie była może idealną i taką, o której każdy marzył, jednak nie była również najgorszą. Większość kawałków zbudowana na prostym schemacie, którym przewodniczą breakdowny, nie pozwoliła dostatecznie dobrze się rozgrzać tym kilu osobom, które próbowały wraz ze mną wykonywać jakiekolwiek ruchy na parkiecie.  Jednak szybsze rytmy miały nadejść za chwilę. Czytaj dalej

Fotorelacja z koncertu Dark End, God Seed, Rotting Christ, Cradle of Filth – 23.11.12, Klub Fabryka, Kraków

Nie tylko w Warszawie nasi wysłannicy byli na Cradle Of Fith, Rotting Christ, God Seed i Dark End! Była tam także NymphetamineGirl, która uwieczniła muzyków bardzo ciekawych fotach! No to co? Jedziemy!

DARK END

Czytaj dalej

Relacja z koncertu KATATONIA, ALCEST, JUNIUS, 18.11.12, Klub Kwadrat, Kraków

Na polskiej trasie Katatonii  oprócz Warszawy (obszerna relacja Stanley’a stopka niżej ) widniał jeszcze jeden przystanek – Kraków. Klub Kwadrat, który ugościł Szwedów, należy do jednych z lepszych klubów w Krakowie pod względem warunków do organizacji tego  typu koncertów oraz słynie z dobrego nagłośnienia. Wybrałem sie na koncert pełen nadziei na przeżycie niezapomnianych muzycznych wrażeń i nie odstraszało mnie położenie klubu na peryferiach miasta oraz perspektywa czekania po koncercie na nieliczny nocny autobus.

Na europejską trasę Katatonia zaprosiła dwa zespoły: amerykański Junius oraz francuski Alcest. Dobór supportów można określić jednym słowem – znakomity! Niewygórowana cena biletu w wysokości 89 zł nie stanowiła żadnej przeszkody dla fanów Katatonii oraz osób, które chciały zobaczyć dwa ciekawe zaproszone zespoły.

To na co od razu zwróciłem uwagę po wejściu do klubu to merch zespołów. Cena płyt oraz koszulek na pewno zszokowała większość. Cenę koszulek bez wyjątku na zespół – 80 zł jeszcze da się przeżyć (europejski standard, do którego można się już powoli przyzwyczaić). Jednak niezrozumiała była dla mnie cena płyt. 80 zł za digibooka Katatonii „Dead Ends” to przesada, zwłaszcza, że jest dostępny w każdym lepszym sklepie muzycznym w Polsce za ok. 55 zł. Fani Katatonii nie mogli wybrzydzać. Zespół ma już wyrobioną niezłą markę i wzorem największych gwiazd muzyki pop ( czyt. Madonna) zaopatrzył się w przeróżne gadżety typu zapalniczki, breloki czy nawet … obudowa do iphona :).

JUNIUS

Jako pierwszy na scenie zameldował się zespół Junius. Twórczość amerykanów była już mi wcześniej znana, m.in. dzięki wspólnemu splitowi z zespołem Rosetta, który dosyć często gości w naszym kraju. Muzyka Junius jest bardzo melodyjna, oparta na podniosłych refrenach śpiewanych przez charyzmatycznego wokalistę, którego barwa głosu może trochę przypominać Chino z Deftones. Występ Amerykanów wypełniły utwory z dwóch ostatnich płyt, a w szczególności z najnowszej „Reports From the Threshold of Death”. Szkoda, że zespół nie zagrał mojego ulubionego utworu „A Dark Day With Night” z ww.splitu, który idealnie pasowałby do krótkiej, lekko ponad półgodzinnej setlisty. Lekka i przyjemna muzyka amerykanów była smakowitym kąskiem na rozgrzewkę dla krakowskiej publiczności. Zespół zaprezentował się niespodziewanie dobrze. Wszystkie sekcje dobrze ze sobą współgrały. Może odrobinę perkusja była za głośno. Najlepiej wypadły utwory z najnowszej płyty, takie jak: „Betray the Grave” oraz „Transcend the Ghost”, podczas których zespołowi udało wytworzyć wręcz post-rockową ścianę dźwięku. Występ Junius został ciepło przyjęty przez krakowską publiczność. Nie obyło się bez wspólnego klaskania podczas utworów oraz bisu w postaci „Stargazers & Gravediggers”.

ALCEST

Nie będę ukrywał, że Alcest był głównym powodem dla którego zjawiłem tego wieczoru w kwadracie. Gdyby nietuzinkowa postać głównego frontmana grupy – Neige, nie byłoby dzisiaj mody na tzw. blackgaze (black metal + shoegaze). To właśnie Alcest był pionierem nowego gatunku, w którym umiejętnie łączy blackową motorykę utworów z delikatnymi shogazowymi wokalami. Neige niesamowicie ożywił gatunek black metalu. Jego macierzysta kapela oraz poboczne projekty jakie jak: Lantlôs, Old Silver Key, Amesoeurs są inspiracją dla młodych zespołów, które po debiucie Alcest, wyrosły jak grzyby po deszczu.

Setlista Alcesta na europejskiej trasie z Katatonią była już mi wcześniej znana. Zespół skupił się głównie na promowaniu najnowszego wydawnictwa pt.: „Les voyages de l’âme”, z którego po kolei zostały odegrane utwory: „Autre temps”, „La ou naissent les couleurs nouvelles”, „Les voyages de l’âme”. Kulminacyjnym momentem występu francuzów było wykonanie utworu „Percées de lumiere”. Bardzo przebojowy numer oparty na blackowej motoryce porwał do żywszej reakcji nie tylko fanów zespołu, ale również tych, którzy z muzyką Alcest mieli styczność po raz pierwszy. Aplauz publiczności po odegraniu ostatniego utworu „Summer’s Glory” był niesamowity. Krakowska publiczność skandując „Alcest! domagała się bisu. Muzycy podczas składania sprzętu nie ukrywali swej radości, co raz upamiętniając krakowską publiczność na swoich aparatach komórkowych. Mina Neige na widok piszczących dziewczyn z pierwszego rzędu – bezcenna :). Koncert byłoby idealny gdyby nie problemy z nagłośnieniem. Górne rejestry perkusji za bardzo wychodziły na pierwszy plan zagłuszając gitary. Wokal Neige był ledwo słyszalny z wyjątkiem balckowego skrzeku w utworze „Percées de lumiere”. Pomimo tych niedociągnięć Alcest zaprezentował się bardzo dobrze i przez moment poczułem jakby to Franzuzi byli headlinerem wieczoru.

KATATONIA

Katatonia na całej europejskiej trasie gra taki sam set, składający sie z aż 17 utworów, plus 3 na bis. Niestety wzorem innych kapel z doomową przeszłością Szwedzi nie grają już starszych utworów z 3 pierwszych płyt. Wielka szkoda, ponieważ Ci co lubią dawny styl Katatonii i urodzili się 15 lat za późno muszą obejść się smakiem. Lubię „nową Katatonię” tylko do płyty „Viva Emptiness”. Później jakoś zespół obniżył loty, powielając schematy wypracowane przez te wszystkie lata grania. Na szczęście set nie składał się wyłącznie z nowych numerów. Krakowskiej publiczności było dane usłyszeć starsze utwory takie jak: Teargas (Last Fair Deal Gone Down) czy Deadhouse (Discouraged Ones). Najbardziej czekałem na kawałki z ww. „Viva Emptiness” i nie miałem prawa być niezadowolony. Najlepszym momentem krakowskiego koncertu Katatonii był dla mnie utwór „Ghost of the Sun”. Niesamowicie.

przebojowy i emocjonalny kawałek, który świetnie sprawdził się w koncertowej odsłonie. Liczna zgromadzona publiczność w Kwadracie dała upust swoim emocjom podczas prawie 2 godzinnego występu Szwedów. Koncert wypełniony był wspólnie wyśpiewanymi linijkami tekstów, częstym headbangiem oraz crowdsurfingiem. Udało się nawet utworzyć ścianę śmierci podczas ostatniego utworu na bis – „Leaders”. To co mi przeszkadzało podczas koncertu to oszczędny kontakt Jonasa z publicznością. Odniosłem wrażenie, że zespół się spieszy i jest myślami już na kolejnym przystanku europejskiej trasy. Jeśli chodzi o nagłośnienie, to nie spodziewałem się, że Katatonia tak świetnie wypadnie na żywo. Świetna grana sekcji, cudowne solówki oraz Jonas w całkiem niezłej formie wokalnej wprawiły w osłupienie nawet największych sceptyków (czyt. ja). Obyło się bez zbędnego smęcenia. Chwil oddechu było jak na lekarstwo, z jakże pięknie wykonaną balladą „Omerta”. Zespół zdecydowanie obronił utwory z nowej płyty, która nie oszukujmy się, nie należy do wybitnych dzieł Katatonii. Przez 2 h trwania koncertu nie było chwili wytchnienia. Ten szybko mijający czas wypełniły emocjonalne utwory zagrane z rockowo-metalowym pazurem. Aż strach pomyśleć, co by było gdyby Katatonia zagrała dla polskiej publiczności stare doomowe utwory …

Po koncercie nie było problemów z zamienieniem słowa z muzykami supportującymi Katatonię oraz ze zrobieniem wspólnego pamiątkowego zdjęcia. Neige ubrany w koszulkę Slowdive (paradoksalnie słuchałem tego zespołu w drodze do klubu) okazał się przesympatycznym człowiekiem. Podzielił się ze mną swoimi inspiracjami muzycznymi (w tym Slowdive) oraz obiecał, że za rok postara się wrócić do Polski jako headliner.

Madek i Alcest

Niestety później ochrona kazała publiczności opuścić budynek Kwadratu. Najbardziej wytrwali fani Katatonii koczowali pod autokarem muzyków, więc na pewno dostali upragnione autografy od Szwedów. /Madek

Setlista:

JUNIUS

Betray The Grave

All Shall Float

A Universe Without Stars

Spirit Guidance

A Reflection on Fire

Transcend the Ghost

The Antediluvian Fire

Stargazers & Gravediggers

 ALCEST

Autre temps

La ou naissent les couleurs nouvelles

Les voyages de l’âme

Souvenirs d’un autre monde

Percées de lumiere

Summer’s Glory

KATATONIA

1.The Parting – Dead End Kings

2.Buildings – Dead End Kings

3.Deliberation – The Great Cold Distance

4.My Twin – The Great Cold Distance

5.Burn The Rememberance – Viva Emptiness

6.The Racing Heart – Dead End Kings

7.Lethean – Dead End Kings

8.Teargas – Last Fair Deal Gone Down

9.Strained – Tonight’s Decision

10.The Longest Year – Night Is the New Day

11.Soil’s Song – The Great Cold Distance

12.Omerta – Viva Emptiness

13.Sweet Nurse – Last Fair Deal Gone Down

14.Deadhouse – Discouraged Ones

15.Ghost of the Sun – Viva Emptiness

16.July – The Great Cold Distance

17.Day and Then the Shade – Night Is the New Day

18.Dead Letters – Dead End Kings

19.Forsaker – Night Is the New Day

20.Leaders – The Great Cold Distance

„Serce się cieszy, rany nie bolą” – relacja z koncertu VEIL OF MAYA, THE DEVIL WEARS PRADA, AUGUST BURNS RED,11.11.12, Fabryka, Kraków

Też lubcie mieć rozcięte czoło, kilka guzów, pocięte plecy i przestawiony nos? Jeżeli tak i ominęliście ten gig to jesteście głupcami. Jeżeli tak i byliście tam, to na pewno te symptomy u was wystąpiły. Czytaj dalej

Fotorelacja z koncertu VICTORIANS, RADOGOST, SILENT STREAM OF GODLESS ELEGY – 10.11.12 Kraków

Nasza wysłanniczka NymphetamineGirl udała się na koncert grup Victorians, Radogost i Silent Stream Of Godless Elegy! Oto co ustrzelił jej aparat podczas występów tych zacnych grup. Mamy nadzieję, że tych kilka fotek przybliży klimat występów grup tym, którzy na nich nie byli i namówi na zapoznanie się 🙂 Polecamy zerknąć!

VICTORIANS

Czytaj dalej

Relacja z koncertu Queen Symfonicznie z dnia 28.10.12

Kiedy wchodzę do klubu, w którym ma zaraz odbyć się koncert, w głowie układam sobie scenariusz gigu. Przeważnie znam set listy, wiem, jakich kawałków mogę się spodziewać, wiem, co śpiewać, w którym momencie robić circle pit itd. Wyobrażam sobie, siebie w następny dzień poobijanego, zadrapanego, z milionem siniaków, z bolącą głową, brzuchem i nudnościami (niektórzy nazywają to kacem mordercą), oraz niesamowicie bolącą prawą kostką. Widzę powoli zbierających się ludzi, czuję zapach tłumu, popijam piwo i powoli rozpoznaję twarze, z którymi chwilę później będę się pokojowo okładał w myśl hardcoru. Czytaj dalej