„Nie zamierzamy zwalniać tempa” – wywiad z ALASTOR

Alastor

W toruńskim klubie Lizard King, 20 stycznia zagrał zespół Alastor. Mieliśmy okazję porozmawiać z muzykami po koncercie.

Ezo: Na początek mam pytanie od fanów. Czy będą do kupienia koszulki z Waszą najnowszą płytą? Już dziś ludzie o nie pytali.

Mish Jarski: Tak, oczywiście. Autorstwa firmy, z którą współpracujemy – Carton Shop z Poznania. Rozmowy na ten temat już trwają. Ciężko powiedzieć kiedy dokładnie będą one dostępne, ale będą na pewno.

Ezo: W dwóch językach tworzycie. Po polsku i po angielsku. W którym z nich jednak lepiej Ci się śpiewa?

Mish Jarski: Nie czuję różnicy. Często tak jest, że język polski bardziej trafia do osoby, która jest Polakiem. Nawet jeśli ktoś bardzo dobrze zna język angielski. My zdecydowaliśmy się na płyty anglojęzyczne z dwóch powodów. Po pierwsze wydanie reedycji pierwszej płyty „Syndroms of the Cities” oraz premierowe wydanie krążka „The Destiny” po 22 latach. Muzycznie brzmią teraz lepiej. Druga przyczyna to oczywiście chęć spróbowania swoich sił na zachodzie. Już „Spaaazm”  miał być w pełni wydany po angielsku, ale nie udało się tego zrobić. Na „Out of Anger” to naprawiliśmy.

DSCF1490Ezo: Zespół gra już ponad 25 lat, a jednak tłumów na dzisiejszym koncercie nie było…

Mish Jarski: Bo Ci wszyscy, którzy słuchali Alastora 25 lat temu już nie żyją. <śmiech>

A tak na poważnie no niestety. Publika dziś nie dopisała.

Ezo: Nie dopisała i dopiero pod koniec koncertu przejawiła jakąkolwiek aktywność…

Mish Jarski: Niektórzy nawet wtedy nie wstali tylko siedzieli nadal… ale już pod sceną. <śmiech>

Graliśmy poprzednio dwa koncerty w Toruniu, w klubie Bunkier. Ma on całkowicie inny klimat niż Lizard. Bardziej taki undergroundowy. Wydaje mi się, że miejsce to również bardziej pasuje do muzyki, którą tworzymy.

Sławomir Bryłka: Chcieliśmy po prostu spróbować w innym miejscu. Jak się okazało nie wszyscy chodzą do Bunkra, ale i nie wszyscy chodzą też do Lizarda. Aczkolwiek tutaj na pewno jakość dźwięku była o wiele lepsza.

DSCF1494Ezo: Jak Wam się wydaje. Czy więcej fanów macie u nas w kraju czy jednak udało Wam się na tyle zainteresować zachód, że tam byście mieli większy odzew na koncertach?

Mish Jarski: Otrzymujemy wiele pozytywnych recenzji z zachodu.

Sławomir Bryłka: Mieliśmy pare koncertów za granicą, ale to są tak zamierzchłe czasy, że już nie pamiętam jak to było. Natomiast w przygotowaniu jest koncert w Niemczech. Co z tego wyjdzie? Zobaczymy.

Ezo: Startowałeś do programu The Voice of Poland. Nie dostałeś się. Chciałabym zapytać co śpiewałeś na przesłuchaniach i jak je wspominasz?

Mish Jarski: Śpiewałem utwór zespołu Godsmack pod tytułem „Touche”. To była jedna, wielka przygoda. Poszedłem tam spróbować swoich sił. Nie udało się. Miałem tam małego pecha gdyż pendrive odmówił mi posłuszeństwa. To mnie totalnie wybiło z rytmu. Nie ma co tłumaczyć. Gdybym się dostał byłoby fajnie. Nie dostałem się, też jest fajnie. Chociaż szczerze powiedziawszy i patrząc na niektóre osoby, które były również na tym castingu to nawet lepiej, że tak się to skończyło. 😉

DSCF1502Ezo: Nowy rok dopiero się zaczął, więc chciałam zapytać jakie macie plany na przyszłość?

Mish Jarski: Bardzo intensywnie myślimy nad teledyskiem do jednego z numerów na „Out of Anger”. Mamy kilka pomysłów. Nie chcemy na razie za dużo zdradzać.

Sławomir Bryłka: Kto wie czy to nie będzie „Look at me”, bo jest to utwór wypuszczony w sumie pod singiel. Jednak zdania w zespole są podzielone.

Mish Jarski: Szykujemy oczywiście koncerty. Mniejsze i większe. Mamy nadzieje zagrać kilka ważnych latem. Zobaczymy czy nadzieje okażą się płonne czy… płodne. 😉

Sławomir Bryłka: Być może w maju, w Warszawie zagramy jako support przed bardzo znaną gwiazdą muzyki metalowej. Rozmowy trwają. Niby na 90 % mamy to potwierdzone, ale jeszcze się wstrzymamy od podawania oficjalnej informacji.

Ezo: Mish, jesteś drugim wokalistą Alastora. Jak się czujesz w roli następcy?

Mish Jarski: No właśnie nie starałem się do tego podchodzić jak do zastępstwa. Po prostu odezwał się zespół, który zaproponował mi wokalowanie. Starałem się nie patrzeć na to jaki ma status, co osiągnął do tej pory czy kim jest człowiek, który śpiewał przede mną. Podszedłem do tej sytuacji bez kompleksów. Gdybym myślał wtedy: O kurczę, Robert Stankiewicz z nimi pracował tyle lat, znacząca postać na polskiej scenie metalowej to by się człowiek spalił. Nie ogarnąłbym tego w ten sposób. Lepiej jest robić swoje, po swojemu. Jak się komuś podoba to fajnie. Jak się nie podoba to trudno. Chłopacy mnie zaakceptowali praktycznie od razu. Nie wiem czy te 4 półlitrówki wkupne miały tu jakikolwiek wpływ. 😉

Sławomir Bryłka: Oj tak, oj tak. 😀 Najpierw nas upił. Potem zaśpiewał. Także bardzo nam się podobało. <śmiech>

Ezo: A potem już Wam głupio było odmówić?

Sławomir Bryłka: Tak, a potem już głupio było powiedzieć mu: nie. Niech będzie już.  <śmiech>

Mish Jarski: W momencie kiedy robisz coś z pełnym przekonaniem to jak najbardziej powinno się to udać.

Sławomir Bryłka: Generalnie nie staraliśmy się  i nie wywieraliśmy nacisku na Michała żeby starał się Roberta naśladować. Michał chciał śpiewać po swojemu. My zupełnie nie oponowaliśmy i uważam, że wyszło to bardzo dobrze. Wiadomo, że linie melodyczne trzeba zachować, muszą być, ale jeśli chodzi o charyzmę wokalu ma swoją i ewidentnie słychać, że nie małpuje poprzednika.

Ezo: Cały czas, niezmiennie można zaobserwować, że muzyka metalowa cieszy się dużym zainteresowaniem również wśród młodych ludzi. Mamy często do czynienia wręcz z wysypem mnóstwa kapel, które chcą spróbować swoich sił w tym gatunku. Jakich rad, jako profesjonaliści, moglibyście im udzielić?

Mish Jarski: To ja radzę ćwiczyć, ćwiczyć i… ćwiczyć.

Sławomir Bryłka: Sama wiesz, że to nie jest tak, że włożysz dyskietkę czy płytę do komputera, odpalisz i będzie zajebiście. To tak się nie da.

Mish Jarski: Oprócz ćwiczenia radzę nagrywać swoje próby. Słuchać ich. Wyciągać wnioski i grać oczywiście koncerty. Bo nie oszukujmy się, jeden koncert jest wart pięciu prób. I nie bać się. Brnąć cały czas do przodu.

Ezo: Co z wokalistami? W muzyce, którą tworzycie spotyka się wiele technik wokalnych. Są nawet opinie, że na przykład growlem nie pośpiewa się długo, bo jest to bardzo obciążające dla gardła.

Mish Jarski: Tak. Jest i growl, jest  i scream. Czysty wokal z przesterem… Ale rzecz w tym, że każdy wokalista metalowy, który naprawdę ma fajny growl i umie się nim prawidłowo posługiwać zaśpiewa czysto również. Dwa pierwsze przykłady z brzegu. Robb Flynn z zespołu Machine Head oraz Philip Anselmo z zespołu Pantera. Ten ostry wokal, przesterowany mają taki, że majty spadają.Tylko, że każdy z nich do tego zaśpiewa czysto w taki sposób, że rozkładają wszystkich na łopatki. Po prostu jeżeli ktoś potrafi poprawnie czysto zaśpiewać to jest ogromne prawdopodobieństwo, że z growlem także sobie poradzi. To wszystko zależy tylko i wyłącznie od pracy przepony.

Sławomir Bryłka: My w zespole od dawien dawna zawsze stawialiśmy na to, żeby wokal mimo wszystko był śpiewny. Żeby to nie było tylko za przeproszeniem wydzieranie ryja. Growl jest potrzebny, czasami trzeba przyłożyć. Jednak fajnie jak ten czysty wokal jest obecny i jego melodyka. W Alastorze zwracamy na to uwagę.

Ezo: Mówiliśmy już wcześniej o tym, że otrzymujecie w większości pozytywne recenzje. Czy one Was motywują do dalszego działania czy raczej powodują sytuacje, w których osiadacie na laurach i zwalniacie tempo pracy?

Mish Jarski: Kolega mój, Bartek Kossowicz z zespołu Quidam, dał mi kiedyś bardzo dobrą radę. Recenzji się nie czyta. Może i warto byłoby się z nimi zapoznać, ale pamiętajmy. Recenzja nigdy nie jest obiektywna. Jest w 100% subiektywna. Każdy autor piszę ją przez pryzmat jakichś swoich doświadczeń. Recenzent jest odbiorcą jak każdy inny. Dobrze jest jeśli ma on jakąś wiedzę muzyczną i jest w stanie to kompetentnie zapisać. Jednak należy robić swoje. Nie brać absolutnie tego co piszą do siebie.

Sławomir Bryłka: Ja tutaj się trochę nie zgodzę, bo jednak warto te recenzje czytać, ale rzeczywiście nie ma co nad nimi myśleć. Miło jest kiedy piszą, że to co robimy się podoba. Jeżeli komuś się nie podoba, no to po prostu inaczej to odbiera. Nie musimy się jednak wtedy załamywać od razu, bo ktoś ma inne niż pochlebne zdanie na temat naszej twórczości. Chłodno do tego podchodzimy. Tak jak mówisz, jest dużo pozytywnych opinii. Głowy w chmurach nie mamy, nigdy nie mieliśmy. Chociaż nosimy głowę wysoko, bo wiemy na co nas stać. Mimo wszystko jesteśmy skromnymi facetami. Zdajemy sobie sprawę z tego co możemy zrobić, a czego nie możemy. Nie zamierzamy zwalniać tempa. Wręcz przeciwnie, zamierzamy jeszcze bardziej podkręcić.

Życzymy sukcesów. Pozdrawiam, Ezo.

Relacja z koncertu ALASTOR, INFLICTION, WARFLAME w Toruniu, 20.01.13, Lizard King

images (3)Ponownie odwiedziliśmy toruński Lizard King!

Tym razem hip – hopowe brzmienia zamieniliśmy na kawał dobrego thrash metalu. Było kameralnie, ale imprezę zaliczamy do udanych. 20 stycznia wystąpił zespół Alastor.

Występy rozpoczęły się punktualnie. Na samym początku mieliśmy przyjemność posłuchać aż dwóch zespołów supportujących. Czytaj dalej

Podsumowanie roku 2012 by DIRK

przemek Mamy już styczeń, więc wypada żebym w końcu przedstawił Wam moje autorskie podsumowanie roku 2012. Nie będę się za bardzo rozwodził nad poszczególnymi pozycjami, za ta przedstawiam aż 15 albumów podzielonych na dwie kategorie (Świat i Polska). Zapraszam do czytania i słuchania, szczególnie, że w moim top 2012 znajdziecie generalnie inne wydawnictwa niż opisywane przez resztę redakcji – dominuje szeroko rozumiany rock  i thrash, ale śladowe ilości innych gatunków też są obecne!

Świat

graveyard7. Graveyard – „Lights Out” – na początek propozycja rodem z mroźnej północy. Mimo oczywistych skojarzeń nie uświadczymy tu żadnego black czy deathmetalowego grania, ale solidną porcję rockowej jazdy. Jeżeli tęsknicie (nawet jeśli nie macie prawa tych czasów pamiętać) za tym, co działo się na scenach jakieś 40 lat temu – pozycja obowiązkowa.

Posłuchaj – „Seven, Seven” Czytaj dalej