Diabeł nie płacze, kiedy dowiaduje się, że ma białaczkę – czyli o „Spowiedzi heretyka” słów kilka.

Ciężki temat do ugryzienia… Cholera przyznam, że wydaję teraz ostatnie pieniądze na wydawnictwa, w których mowa o Behemoth. Byłem ich fanem (i wciąż jestem) zanim rozpętała się burza, zanim to wszystko nabrzmiało do rozmiarów niebotycznego balonu, który jebnął prosto w twarz malkontentom pomstującym pod adresem Nergala, życzącym mu szybkiego przejścia na drugą stronę. Jestem cholernie dumny, że mamy taki band i wciąż będę chodzić w mojej spranej koszulce z okładką „Demigod” nawet jeśli w „Spowiedzi heretyka” Adam tańczy z Piaskiem i dorabia wąsy Ani Dąbrowskiej. Czytaj dalej