THE HAARP MACHINE – Disclosure

1. Esoteric Agenda
2. Lower The Populace
3. Pleiadian Keys
4. From Vanity to Utility
5. Disclosure
6. The Escapist Notion
7. Extension to One
8. Machine Over

Ktoś mądry kiedyś powiedział, że cierpliwość popłaca. Nie ukrywam, że czekałem jak wariat na ten album. Wiedziałem, że przy słuchaniu tego krążka nie będę zawiedziony, że każdy dźwięk zawarty na tej płycie doprowadzi moje uszy do orgazmu, każdy dźwięk utkwi w mojej głowie na długi czas, każdy dźwięk..itp, itd.  Słowami nie potrafię  mogę oddać stanu mojego umysłu słuchając debiutanckiego longa  wariatów z The Haarp Machine o jakże enigmatycznym tytule Disclosure.

Już singlowy numer wywołał u mnie przysłowiowe wow. Kiedy myślałem, że w muzyce metalowej nic mnie już nie zaskoczy pojawiają się oni i zrównują wszystko z ziemią.  Sumerian Records (pod swoimi skrzydłami mają między innymi tak cenione bandy jak Periphery, The Facless czy Born Of Osiris) wiedział, że nie podpisują kontraktu z byle kim. Wiedzieli, że ten zespół, który istnieje od 2007 (chłopaki nie nagrali żadnej epki. Woleli przez te 5 bitych lat siedzieć w garażu i stworzyć dzieło absolutnie genialne) nieźle namiesza na scenie progresywnej.

Nie jest to jedna z tych kapel, która gra same zera czy odpierdala onanizmy na gryfie gitary. Każdy utwór genialnie zaaranżowany, każdy dźwięk przemyślany. Wszystko tam się zgadza i jest spójne od pierwszych do ostatnich dźwięków. Co jest na plus, to to że czuć w tym zespole pewną naturalność. To, że są 100 % szczerzy i grają to co chcą grać nie oglądając się na nikogo, ani na żadne muzyczne trendy.  Wnoszą do swojej muzyki arabski klimat, zarówno w warstwie wokalnej jak i gitarowej co od razu odróżnia ich od masy tego typu kapel.

Wystarczy posłuchać pierwszego numeru i od razu robi się nieswojo. Dla kogo jest ten album? Słuchając Disclosure słychać wyraźne wpływy starej szkoły death metalu (np. Atheist, Cynic), ale haarpuny nie powielają schematów swoich mistrzów. Wiedzą gdzie kończy się granica inspiracji, a zaczyna.. no właśnie co? Hipnoza? Magiczny klimat? Nie idzie tego opisać słowami. Słuchać też wpływy Opeth (czyste wokale tylko o piekło lepsze!) Jedyne co trzeba zrobić to zapoznać się z debiutem tych Brytyjczyków.

Album bez zbędnych zapychaczy, album doskonały, album który przez lata będzie wielki, a ten zespół jeszcze ma niejedno do powiedzenia skoro na pierwszym materiale reprezentuje tak wysoki poziom kompozytorski i techniczny.  Londyński kwartet swoim debiutem nieźle namieszał na poletku muzyki progresywnej. Nie wierzycie? Sprawdźcie koniecznie.  Czapy z głów i na kolana. Mamy metalowy debiut roku !

10/10 Oli

Dodaj komentarz